2024.10.12 - Interia (Poland) - Duff McKagan before his concert in Poland: We're all the same
Page 1 of 1
2024.10.12 - Interia (Poland) - Duff McKagan before his concert in Poland: We're all the same
- Original article in Polish:
- Duff McKagan przed koncertem w Polsce: Wszyscy jesteśmy tacy sami
Po ponad pięciu latach z powrotem do Warszawy przyjeżdża z solowym koncertem Duff McKagan, basista legendarnej grupy Guns N' Roses. - Polska to prawdziwie rock'n'rollowy kraj. To miejsce, gdzie chce się występować - mówi 60-letni muzyk w rozmowie z Interią.
Michał Boroń
Pierwszy solowy występ w Polsce Duff McKagan (sprawdź!) dał w sierpniu 2019 r. w klubie Stodoła w Warszawie. To w tym samym miejscu ponownie pojawi się w niedzielę 13 października. Basista Guns N' Roses promuje obecnie w Europie swój trzeci solowy album "Lighthouse".
Muzyk nad nowymi utworami pracował we własnym studiu nagraniowym z długoletnim producentem i współpracownikiem Martinem Feveyearem (m.in. Mark Lanegan, Brandi Carlile). Gościnnie w nagraniach wsparli go przyjaciel z Gunsów - gitarzysta Slash ("Hope"), Iggy Pop ("Lighthouse (Reprise)"), Jerry Cantrell z Alice In Chains ("I Just Don't Know") i Abe Laboriel Jr. - perkusista zespołu Paula McCartneya ("Hope").
Pod koniec marca tego roku do sprzedaży trafiła edycja rozszerzona "Lighthouse", która zawiera osiem dodatkowych utworów oraz trzy ekskluzywne filmy wideo z występami na żywo, nagrane w grudniu 2023 roku w Easy Street Records w rodzinnym mieście McKagana, Seattle w stanie Waszyngton. Do dodatkowych utworów dołączono okrojoną, akustyczną wersję wyróżniającego się numeru "I Just Don't Know", przekształconą z mocnej oryginalnej wersji w natchnioną, refleksyjną balladę.
Duff McKagan przed koncertem w Warszawie: Polska to prawdziwie rock'n'rollowy kraj
Michał Boroń, Interia: Muszę ci coś wyznać na początku. Gdy byłem nastolatkiem, jako wielki fan Gunsów i zbieracz kaset, zawsze chciałem być Duffem. A kto był twoją główną inspiracją w młodzieńczych latach?
Duff McKagan: - Iggy Pop zdecydowanie. Kiedy Motörhead wypuścił swój pierwszy album, to Lemmy był dla mnie takim wzorcem, punktem odniesienia. Też Prince był dla mnie ważny - jego muzykalność, profesjonalizm, pisanie. Wiesz, on wydawał się unosić na chmurze ponad nami wszystkimi. Tak że mam kilku takich wykonawców, którzy mnie inspirowali.
Twoja ostatnia płyta cofnęła mnie właśnie do czasów mojej młodości, do lat 90. Całość brzmi mocno osobiście i szczerze. Czy dla ciebie jako autora jest to autobiograficzny album?
- Ostatnie płyty, które nagrałem, czyli "Tenderness" i "Lighthouse", powstały, bo dużo pisałem. Miałem swoje rubryki w "Seattle Weekly", ESPN i "Playboyu". Napisałem też kilka książek, więc generalnie w ostatnim czasie dużo pisałem. Jestem w takim punkcie w życiu, że czułem, że muszę pisać i jest to mój sposób wyrażania siebie.
Pisanie tekstów traktuję naprawdę poważnie. Czy to jest autobiograficzne? Na pewno, bo muszę coś przeżyć, czegoś doświadczyć i wtedy wpadam na pomysł, by o tym napisać utwór. Albo coś wpadnie mi do głowy - to może być coś, co zaobserwowałem na ulicy. Albo - jak w "Lighthouse" - o uczuciu do mojej żony. I wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że ten tekst bardziej mówi o także o tym, do czego wszyscy dążymy, o pewnego rodzaju dobroci w życiu. Więc tak, one na pewno one są osobiste.
Jak dla mnie, ta płyta jest rodzajem podróży przez życie, od dorastania, przez utratę iluzji, aż po zdobycie pewnej mądrości.
- Próbuję. Próbuję. Szczególnie przez ostatnie 10 lat. Od dłuższego czasu jestem trzeźwy, nie mam już małych dzieci, bo moje córki są już dorosłe, mają po 20 kilka lat. Teraz mam możliwość zatrzymać się, zastanowić, popatrzeć w przeszłość i zadać sobie pytanie: czego się nauczyłem i jak wykorzystać tę wiedzę, by iść do przodu. To chyba właśnie nazywają mądrością.
Duff McKagan: W tym tkwi cała sztuczka
Słyszałem, że podczas pandemii napisałeś ponad 60 piosenek. Trzy z nich pojawiły się na EP-ce ("This is the Song"), kolejne 12 trafiło na "Lighthouse", a następne cztery mamy na poszerzonej wersji tej płyty. Co stanie się z pozostałymi ponad 40 utworami?
- A właśnie skończyłem nagrywać kolejne 15 (śmiech). Więc mam materiału na płytę, albo dwie czy nawet trzy. Cała sztuczka polega na tym, żeby to złożyć. Poza tym, co będzie z Gunsami? Wiesz, nigdy nie chciałem rywalizować sam ze sobą, ale mam dużo materiału i uważam, że jest on odpowiedni, by go wydać. Patrzę na to trochę jak na małe nowele. Mam kilka fajnych piosenek nagranych i może wypuścimy singla na początek trasy pod koniec września. A resztę muszę jeszcze ukończyć, zmiksować i wtedy zobaczymy, co z nimi zrobię.
I pewnie trudno potem wybrać 15 czy nawet 16 piosenek z ponad 70?
- Niektóre z nich są oczywistym wyborem. Mam też różne grupy tych utworów. To prawie jak concept album, napisałem piosenkę o początkach picia i zażywania nielegalnych substancji, kiedy wydaje ci się, że to super zabawa. Potem napisałem utwór o tym, kiedy już zaczyna się robić niefajnie. Później napisałem o tym, kiedy pogrążasz się w nałogu, o dilerach i całym tym gównie. Więc to właśnie taka podróż przez uzależnienie i wtedy się pojawił pomysł concept albumu. Ale czy to nie byłoby za dużo? Być może. Mam też garść miłosnych utworów i kilka bardzo politycznych numerów. I jak z tego zestawu wybrać i zrobić spójny album? W tym tkwi cała sztuczka.
Płytę otwiera westernowy utwór "Longfeather", w którym śpiewasz, że to jest dobry dzień na umieranie. A czy śmierć może być czymś dobrym?
- Tak. Ta piosenka opowiada o tym, czego się nauczyłem ćwicząc sztuki walki, które dla mnie wiążą się z duchowością rdzennych Amerykanów. Był kiedyś sławny wódz, który żył każdy dzień pełnią życia. Każdemu kogo kochał, mówił, że go kocha. Dbał o swoje ciało, o swoje otoczenie, o swojego konia. Więc kiedy przyszło do bitwy, kiedy nadszedł dzień, w którym miał umrzeć, to dla niego był to dobry dzień, bo powiedział wszystkich, że ich kocha. Więc to tak naprawdę nie jest piosenka o umieraniu, ale o życiu, o życiu pełnią życia i ja tak właśnie staram się robić. To właśnie pomaga mi wytrwać w trzeźwości. Dlatego postanowiłem to ubrać w westernowy kostium. Bo, jak pewnie wiesz, historia jest moim konikiem.
Tak, stąd też kolejne pytanie. "I Saw God on 10th Street" jak dla mnie opowiada o wojnach, które nigdy się nie kończą. Jestem Polakiem, mamy wojnę na naszej wschodniej granicy, a mam wrażenie, że dla ludzi w wielu krajach, nie tylko u nas, sytuacja w Ukrainie przestała już być interesująca, bo pojawiły się nowe tematy. Tymczasem ty - jako muzyk, i przede wszystkim jako człowiek - przypominasz o tym, co dzieje dookoła nas.
- Tak, rozumiem, co masz na myśli. Wiesz, dużo podróżuję od dawna i staram się czytać o różnych kulturach i miejscach, gdzie się wybieram, i historiach z nimi związanymi. Więc kiedy jestem w Polsce, to staram się wybrać w różne miejsca, porozglądać się i sprawdzić, czego się nauczyłem. Okej, to tak właśnie jest. Oczywiście ludzie w różnych krajach mogą trochę inaczej myśleć - inaczej na przykład w Japonii, a inaczej w Brazylii. Ale kiedy docieramy do sedna naszego człowieczeństwa, to wszyscy jesteśmy tacy sami.
Są jednak naprawdę źli ludzie, którzy nie mają problemów z zabijaniem innych w imię religii czy zasobów. Staram się o tym medytować i pisać teksty na ten temat. Bezdomny gość, którego zobaczyłem na 10th Street w Nowym Jorku mógłby być Bogiem, tego nie wiemy.
To kto jest "zgniły do szpiku kości"? Bóg, Putin, ludzie popierający wojnę?
- Bóg powiedział, że wszyscy jesteśmy zgnili do szpiku kości, przynajmniej w tej piosence. "Wszyscy jesteście popieprzeni, a tyle wam dałem. Wszystko zepsuliście. Wybraliście wojny, wybraliście zanieczyszczenia, wybraliście chciwość".
Czy jest nadzieja, że wojny ostatecznie się skończą? Czy jesteś pesymistą w tym temacie?
- Podejmuję tematy, które przychodzą mi do głowy i piszę najlepsze teksty, jakie potrafię. Staram się, żeby to były rzeczy przemyślane i potem je publikuję. Co do prognozowania na temat przyszłości wojen, to ciężko mi się na ten temat wypowiadać. Mogę opowiedzieć o tym, co przeczytałem na temat historii i co mi to mówi o przyszłości. Więc mogę mówić o tym, jako czytelnik i jako osoba, która podróżuje po świecie - jestem pewny, że do końca zawsze będą jakieś d...ki. Historia nas niczego nie nauczyła. To jest naprawdę szalone, szczególnie jeśli mówimy o współczesnej historii. W Ukrainie dzieją się rzeczy naprawdę okropne.
Na płycie znalazł się też utwór "I Just Don't Know" z Jerrym Cantrellem. Jak długo się znacie?
- Myślę, że to był rok 1989 lub 1990. To było, gdy Alice In Chains pierwszy raz przyjechali do Los Angeles, żeby zagrać. Też są ze Seattle, więc byłem dla nich gospodarzem. Tak było zresztą z każdym, kto stamtąd przyjeżdżał, Pearl Jam, czy ktokolwiek inny, to trafiali do mnie.
Z Jerrym i Seanem [Kinneyem, perkusistą Alice In Chains] naprawdę się zakumplowaliśmy i jesteśmy wciąż bliskimi przyjaciółmi. Jerry jest kolesiem, któremu mogę wysłać swoje demówki i on ma tak samo ze mną. Gram na jego płytach. A jeśli chodzi o tę konkretną piosenkę, to ona mu się bardzo spodobała i zapytał, czy coś możemy z nią razem zrobić. Wspólnie o tym rozmawialiśmy. Powiedziałem mu, że może zrobić cokolwiek zechce z każdym z moich utworów. Ja mu po prostu ufam - jest wspaniałym gitarzystą, wspaniałym kompozytorem, a jego solówki to po prostu piękna sztuka. On dodał temu swojego klimatu, a ta piosenka stała się dla nas obu wzruszająca. Wiesz, jesteśmy w tym samym wieku, zastanawiamy się nad tym, co będzie dalej, co tam jest.
Jak wiele rockowych gwiazd możesz nazwać swoimi przyjaciółmi? Dla mnie to niesamowite, że jednego dnia możesz zadzwonić do Jerry'ego Cantrella, żeby porozmawiać o jednej piosence, a następnego na przykład do Iggy'ego Popa.
- (śmiech) To szaleństwo, masz rację. Czasem nawet się sam nad tym zastanawiam. W sumie to jestem szczęściarzem. Wytrzeźwiałem, jak miałem około 30 lat i wtedy zacząłem podsumowywać swoje życie. Zastanawiać się nad tym, kto naprawdę jest moim przyjacielem i co to naprawdę dla mnie znaczy.
No i tak się składa, że niektórzy z tych prawdziwych przyjaciół grają w rockowych zespołach, ale to także po prostu moi współpracownicy i kumple. Więc kiedy spotykam się z Jerrym, to nie jest spotkanie rockowych gwiazd - po prostu razem gadamy, oglądamy mecze. Mam czterech moich najbliższych przyjaciół, z którymi dorastałem i to jest dla mnie bardzo ważne.
Superważna jest dla mnie też relacja z moją żoną i moimi córkami. Ale tak, znam różnych rockmanów i to uwielbiam. Czy mam telefon do Iggy'ego? Mam. Czy często z niego korzystam? Nie, to są raczej rzeczy typu życzenia z okazji urodzin. Ale jest to naprawdę super sprawa.
Poprzednią trasę zacząłeś w Warszawie. Jakie masz wspomnienia z tamtej wizyty i poprzednich, kiedy występowałeś z Guns N' Roses?
- Zdałem sobie z tego sprawę w ciągu ostatnich 10 czy 15 lat, że Polska to prawdziwie rock'n'rollowy kraj. To miejsce, gdzie chce się występować. Kiedy byłem u was z płytą "Tenderness", to nie byłem pewien, czy ludzie ją przyjmą. Klub [Stodoła w Warszawie] był napakowany ludźmi, którzy śpiewali ze mną piosenki, płakali, rozumieli znaczenie tekstów. To dla mnie naprawdę wiele znaczy. Wiesz, jestem w tym od dłuższego czasu. W pewnym sensie nawiązujesz pewne więzi z różnymi krajami i Polska jest jednym z nich. To wspaniałe miejsce do grania. Ludzie chcą przyjść zobaczyć, jak grasz i faktycznie przyjdą. I uwielbiają granie na żywo.
A czujesz jakąś różnicę pomiędzy graniem w mniejszych klubach ze swoim zespołem, a graniem dla tysięcy fanów na stadionach z Guns N' Roses?
- W oczywisty sposób jest tu różnica, bo jedne z nich są naprawdę ogromne, a drugie mniejsze, bardziej kameralne. Dla mnie każdy z nich jest świetny, a prawdziwy sens obu rodzajów tych koncertów jest ten sam - komunikacja z publicznością. Nie do niej, ale z nią, bo jesteśmy w tym wszyscy razem. Przynajmniej ja to tak traktuję. Ja jestem zaszczycony, że ludzie się pojawiają na tych koncertach, bo każdy z nich ma ze sobą jakąś historię.
I to w dodatku prawdopodobnie ciekawszą, bo jak czasem jeżdżę windą, to uważam, że jestem tam najmniej interesującą osobą. Już się nauczyłem, że każdy ma swoją historię, która może kogoś całkowicie zaskoczyć. Że coś komuś się przytrafiło i coś z tego się dowiedział, nauczył. I ja to doskonale widzę, kiedy gram właśnie na tych mniejszych, bardziej kameralnych koncertach. Widzę wtedy więcej ludzi, mogę popatrzeć w ich oczy, zobaczyć ich reakcję. Uwielbiam to.
Słyszałem, że sam lubisz chodzić na koncerty i to cię inspiruje do pisania własnych piosenek.
- Szczególnie wiosną i latem byłem w domu w Seattle. Wtedy po raz pierwszy - nie licząc pandemii - miałem więcej wolnego czasu od chwili kiedy miałem 15 lat? Generalnie od dawna. I w końcu mogłem zobaczyć punkowe kapele, których słuchałem, kiedy dorastałem. Udało mi się pójść na koncerty Stiff Little Fingers, DOA. Byłem też na występach The Rolling Stones, The Black Crows, Billy'ego Joela. Wczoraj [rozmawialiśmy jeszcze przed rozpoczęciem trasy] razem z bratem i jego żoną poszliśmy na koncert Monty'ego Alexandra, to taki stary jazzowy pianista, ma chyba z 80 lat. To super sprawa, żeby na żywo posłuchać różnych rodzajów muzyki. Nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem jazzu, ale razem z Susan [żona Duffa] wychodzimy ostatnio na jazzowe koncerty, bo mamy tu fajny klub jazzowy. Doświadczanie muzyki jest naprawdę wspaniałe.
Wspomniałeś tego 80-letniego muzyka jazzowego. Ty koncertujesz po świecie już od dobrych 40 lat.
- Nawet dobrze ponad 40. Jeszcze zanim to wszystko się zaczęło [z Guns N’Roses], to wcześniej koncertowałem z punkowymi zespołami.
No właśnie - nagrywasz płyty solowe, z zespołem, z innymi wykonawcami. Nigdy ci nie przyszło do głowy, że masz już tego dość?
- Nie, naprawdę sprawia mi to mnóstwo frajdy. W życiu przechodzisz przez różne fazy. Gdy byłem w Velvet Revolver, to było dla mnie najtrudniejsze, bo dzieci były małe. To ja byłem tym, który musiał je opuszczać. A potem przelecieć przez kawał świata, żeby być z nimi przez sześć godzin na 10. urodziny. Wtedy nie myślałem o tym, jakie to było trudne, dopiero teraz mam tego świadomość.
Teraz dziewczyny są dorosłe, są super, świetnie sobie radzą. My podróżujemy razem z Susan. Wychodzimy razem, spędzamy ze sobą czas, zwiedzamy muzea, galerie sztuki, kościoły, meczety. Uwielbiam podróżować i grać koncerty bardziej niż kiedykolwiek.
Nie tak dawno Slash ujawnił, że pracujecie nad nowym albumem Guns N' Roses. Czy możesz cokolwiek na ten temat powiedzieć?
- Nie. Nie mogę (śmiech). Zadałeś mi pytanie, ale nie. Mogę tylko dodać, że jestem bardzo pozytywnie nastawiony do tej części mojego życia. To bardzo pozytywna grupa ludzi i nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej z nami.
Skończyłeś 60 lat, masz wspaniałą karierę, niesamowitą rodzinę. Czy - gdybyś mógł - zmieniłbyś cokolwiek w swojej przeszłości? Albo czy miałbyś dla siebie młodszego jakąś radę?
- Wiele o tym myślałem. Kiedy piszesz książki, to musisz być szczerym. Opowiadasz sobie pewną historię, zapisujesz ją i potem zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie jest tak, jak było naprawdę. To jest ludzkie zachowanie, wiadomo, że w pewnym sensie kolorujesz swoją przeszłość: "To nie ja byłem za to odpowiedzialny". Ostatecznie myślę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Musiałem odrobić swoje lekcje, ale zdecydowanie nie było łatwo.
Jestem szczęśliwy, że mogę tu być. Mam wielu przyjaciół. Znam wielu ludzi i mam świadomość, że wiele rzeczy może stanąć na przeszkodzie - choroby psychiczne, alkoholizm, nałogi.
https://muzyka.interia.pl/wywiady/news-duff-mckagan-przed-koncertem-w-polsce-wszyscy-jestesmy-tacy-,nId,7832250
Auto-translation:
________________
Duff McKagan before his concert in Poland: We're all the same.
After more than five years, Duff McKagan, bassist of the legendary band Guns N' Roses, is coming back to Warsaw with a solo concert. "Poland is truly a rock'n'roll country. It's a place where you want to perform," says the 60-year-old musician in an interview with Interia.
By Michal Boroń.
Duff McKagan gave his first solo performance in Poland in August 2019 at the Stodoła club in Warsaw. It is at the same venue that he will appear again on Sunday, October 13. The Guns N' Roses bassist is currently promoting his third solo album "Lighthouse" in Europe.
The musician worked on the new songs in his own recording studio with longtime producer and collaborator Martin Feveyear (Mark Lanegan, Brandi Carlile, among others). He was joined on the recordings by guest support from Guns guitarist friend Slash ("Hope"), Iggy Pop ("Lighthouse (Reprise)"), Jerry Cantrell of Alice In Chains ("I Just Don't Know") and Abe Laboriel Jr. - drummer for Paul McCartney's band ("Hope").
An expanded edition of "Lighthouse" went on sale at the end of March this year, featuring eight additional tracks and three exclusive videos of live performances recorded in December 2023 at Easy Street Records in McKagan's hometown of Seattle, Washington. The additional tracks include a truncated, acoustic version of the standout number "I Just Don't Know," transformed from the powerful original version into an inspired, reflective ballad.
Michal Boroń, Interia: I have to confess something to you at the beginning. When I was a teenager, as a big Guns fan and tape collector, I always wanted to be Duff. And who was your main inspiration in your teenage years?.
Duff McKagan: - Iggy Pop, most definitely. When Motörhead released their first album, Lemmy was such a role model for me, a reference point. Prince was important to me, too - his musicianship, his professionalism, his writing. You know, he seemed to float on a cloud above us all. So I have a few artists like that who inspired me.
Your latest album just took me back to the time of my youth, to the 1990s. The whole thing sounds strongly personal and sincere. Is it an autobiographical album for you as a writer?
- The last albums I recorded, "Tenderness" and "Lighthouse," came about because I wrote a lot. I had my columns in "Seattle Weekly," ESPN and "Playboy." I've also written a couple of books, so in general I've been writing a lot lately. I'm at a point in my life where I felt I had to write, and it's my way of expressing myself.
I take lyric writing really seriously. Is it autobiographical? Certainly, because I need to experience something, to live through something, and then I get the idea to write a piece about it. Or something pops into my head - it could be something I observed on the street. Or - as in "Lighthouse" - about an affection for my wife. And then I realized that this lyrics are more about also about what we all strive for, a kind of goodness in life. So yes, they are definitely personal.
For me, this album is a kind of journey through life, from growing up, to losing illusions, to gaining some wisdom.
- I try. I'm trying. Especially for the last 10 years. I've been sober for a long time, I don't have young children anymore, because my daughters are grown up now, they're in their 20s. Now I have the opportunity to stop, reflect, look back and ask myself: what have I learned and how to use that knowledge to move forward. I guess that's what they call wisdom.
I heard that you wrote more than 60 songs during the pandemic. Three of them appeared on the EP ("This is the Song"), another 12 ended up on "Lighthouse," and we have another four on the expanded version of that album. What will happen to the remaining 40-plus songs?
- And I just finished recording another 15 (laughs). So I have material for an album, or two or even three. The whole trick is to put it together. Also, what's going to happen with Guns? You know, I never wanted to compete with myself, but I have a lot of material and I think it's appropriate to release it. I'm looking at it a bit like a little novel. I've got some nice songs recorded, and maybe we'll release a single at the beginning of the tour at the end of September. And the rest I still have to get finished, mixed and then we'll see what I do with them.
And it's probably hard then to choose 15 or even 16 songs out of more than 70?.
- Some of them are obvious choices. I also have different sets of these songs. It's almost like a concept album, I wrote a song about the beginnings of drinking and using illegal substances, when you think it's super fun. Then I wrote a song about when it starts to get uncool. Then I wrote a piece about when you get deeper into addiction, about dealers and all that shit. So that's kind of the journey through addiction, and then the idea of a concept album came up. But wouldn't that be too much? Perhaps. I also have a handful of love songs and some very political ones. And how do you pick from this set and make a coherent album? That's the trick.
The album opens with the western song "Longfeather," in which you sing that it's a good day to die. And can death be a good thing?
- Yes. This song is about what I learned by practicing martial arts, which for me is related to Native American spirituality. There was once a famous chief who lived each day to the fullest. He told everyone he loved that he loved them. He took care of his body, his surroundings and his horse. So when it came to the battle, when the day came for him to die, it was a good day for him, because he told everyone that he loved them. So it's not really a song about dying, but about living, about living life to the fullest, and that's what I try to do. That's what helps me stay sober. That's why I decided to dress it in a Western outfit. Because, as you probably know, history is my hobby.
Yes, hence the next question. "I Saw God on 10th Street" to me is about wars that never end. I'm Polish, we have a war on our eastern border, and I have the impression that for people in many countries, not only here, the situation in Ukraine is no longer interesting, because new topics have come up. Meanwhile, you - as a musician, and, above all, as a human being - remind us of what is happening around us.
- Yes, I understand what you mean. You know, I've been traveling a lot for a long time, and I try to read about different cultures and places where I go, and the stories associated with them. So when I'm in Poland, I try to go to different places, look around and see what I've learned. Okay, that's how it is. Of course, people in different countries may think a little differently - differently in Japan, for example, and differently in Brazil. But when we get to the core of our humanity, we are all the same.
However, there are some really bad people who have no problem killing others in the name of religion or resources. I try to meditate on this and write pieces about it. The homeless guy I saw on 10th Street in New York could be God, we don't know that.
Then who is "rotten to the core"? God, Putin, the people who support the war?
- God said we are all rotten to the bone, at least in this song. "You're all fucked up, and I gave you so much. You've messed everything up. You chose wars, you chose pollution, you chose greed."
Is there hope that the wars will eventually end? Are you pessimistic on this subject?
- I take up the subjects that come to mind and write the best words I can. I try to make them thoughtful and then publish them. As for making predictions about the future of wars, it's hard for me to comment on that. I can talk about what I read about history and what it tells me about the future. So I can talk about it, as a reader and as a person who travels the world - I'm sure there will always be some dou...gs until the end. History has taught us nothing. It's really crazy, especially if we're talking about modern history. There are really terrible things happening in Ukraine.
The album also includes the song "I Just Don't Know" with Jerry Cantrell. How long have you known each other?
- I think it was 1989 or 1990, it was when Alice In Chains first came to Los Angeles to play. They're from Seattle, too, so I served as a host for them. It was like that, by the way, with anyone who came from there, Pearl Jam or whoever, they came to me.
With Jerry and Sean [Kinney, drummer for Alice In Chains], we really clicked and are still close friends. Jerry is a guy I can send my demos to and he does the same with me. I play on his records. And as for this particular song, he really liked it and asked if we could do something with it together. We talked about it together. I told him that he can do whatever he wants with any of my songs. I just trust him - he's a great guitarist, a great songwriter, and his solos are just beautiful art. He added his vibe to it, and the song became touching for both of us. You know, we're the same age, we're thinking about what's next, what's out there.
How many rock stars can you call your friends? For me it's amazing that one day you can call Jerry Cantrell to talk about one song and the next day you can call Iggy Pop, for example.
- (Laughter) It's crazy, you're right. Sometimes I even wonder about it myself. All in all, I'm a lucky guy. I sobered up when I was about 30, and then I started to make a recap of my life, to think about who my friends really are and what that really means to me.
Well, and it so happens that some of these real friends play in rock bands, but they are also just my co-workers and buddies. So when I get together with Jerry, it's not a meeting of rock stars - we just talk together, watch sports games. I have four of my closest friends that I grew up with, and that's very important to me.
The relationship with my wife and my daughters is also super important to me. But yes, I know different rockers and I love that. Do I have Iggy's phone number? I do. Do I use it often? No, it's more of a birthday greeting type thing. But it's a really cool thing.
You kicked off your last tour in Warsaw. What memories do you have of that visit and the previous ones when you performed with Guns N' Roses?.
- I realized over the last 10 or 15 years that Poland is truly a rock'n'roll country. It's a place where you want to play shows in. When I visited you with the "Tenderness" album, I wasn't sure if people would embrace it. The club [Stodoła in Warsaw] was packed with people who sang songs with me, cried, understood the meaning of the lyrics.
That really means a lot to me. You know, I've been at this for a long time. In a way, you make some ties with different countries and Poland is one of them. It's a great place to play. People want to come to see you play and they will actually come. And they love live music.
And do you feel any difference between playing in smaller clubs with your band and playing for thousands of fans in stadiums with Guns N' Roses?.
- There's obviously a difference here, because some of them are really huge and others are smaller, more intimate. For me, they're both great, and the real point of either kind of these concerts is the same - to communicate with the audience. Not to them, but with them, because we are all in this together. At least I treat it that way. I, for one, am honored that people show up at these concerts, because each person has a story with them.
And probably a more interesting one, because when I sometimes take the elevator, I think I'm the least interesting person there. I've already learned that everyone has a story that can completely surprise someone. That something happened to someone and they learned something from it, got taught something. And I see this very well when I play at those particular smaller, more intimate concerts. I can see more people there, I can look into their eyes, see their reaction. I love that.
I've heard that you like to go to concerts yourself and that inspires you to write your own songs.
- In the spring and summer in particular, I was at home in Seattle. That was the first time - not counting the pandemic - that I had more free time since I was 15? Generally for a long time. And I was finally able to see the punk bands I listened to when I was growing up. I managed to go to shows by Stiff Little Fingers, DOA. I also went to see The Rolling Stones, The Black Crowes, Billy Joel. Yesterday [we talked even before the tour started] my brother and his wife and I went to a Monty Alexander concert, he's such an old jazz pianist, he's probably 80 years old. It's a really cool thing to listen to different kinds of music live. I'm not a big jazz fan, but Susan [Duff's wife] and I have been going out to jazz concerts lately, because we have a nice jazz club here. Experiencing the music is really great.
You mentioned this 80-year-old jazz musician. You've been touring the world for a good 40 years.
- Even well over 40. Even before it all started [with Guns N'Roses], I was touring with punk bands before then.
Well, that's it - you record solo albums, with a band, with other musicians. Has it never occurred to you that you're sick of it?.
- No, it really gives me a lot of fun. You go through different phases in life. When I was in Velvet Revolver, that was the hardest for me, because the kids were young. I was the one who had to leave them behind, and then fly across the world to be with them for six hours for their 10th birthday. At the time I didn't think about how difficult it was, I only realize it now.
Now the girls are grown up, they are great, they are doing great. We travel together with Susan. We go out together, spend time with each other, visit museums, art galleries, churches, mosques. I love traveling and playing live shows more than ever.
Not long ago Slash revealed that you are working on a new Guns N' Roses album. Can you say anything about it?
- No. I can't (laughs). You asked a question, but no. I can only add that I am very positive about this part of my life. It's a very positive group of people and I'm looking forward to what's next for us.
You've turned 60, you have a great career, an amazing family. Would you - if you could - change anything in your past? Or would you have any advice for your younger self?.
- I've thought about this a lot. When you write books, you have to be honest. You tell yourself a story, write it down, and then you realize it's not how it really was. This is human behavior, it's known that you color your past in a sense: "I wasn't responsible for this." Ultimately, I think that nothing happens without a cause. I had to do my homework, but it definitely wasn't easy.
I'm happy to be here. I have a lot of friends. I know a lot of people, and I'm aware that many things can get in the way - mental illness, alcoholism, addictions.
Blackstar- ADMIN
- Posts : 13906
Plectra : 91369
Reputation : 101
Join date : 2018-03-17
Similar topics
» 2024.09.17 - Duff McKagan Official - Duff McKagan Answers Fan Questions Ahead of Lighthouse Tour '24
» 2024.05.24 - Duff McKagan Official - The Making of Duff McKagan’s Tenderness Album
» 2024.09.20 - Onet (Poland) - Interview with Duff
» 2024.04.15 - Press Release/Blabbermouth - Duff McKagan Announces October 2024 European Tour
» 2024.05.31 - Facebook/Consequence - Duff McKagan Announces 2024 US Tour, Shares Full Concert Video
» 2024.05.24 - Duff McKagan Official - The Making of Duff McKagan’s Tenderness Album
» 2024.09.20 - Onet (Poland) - Interview with Duff
» 2024.04.15 - Press Release/Blabbermouth - Duff McKagan Announces October 2024 European Tour
» 2024.05.31 - Facebook/Consequence - Duff McKagan Announces 2024 US Tour, Shares Full Concert Video
Page 1 of 1
Permissions in this forum:
You cannot reply to topics in this forum